niedziela, 10 marca 2013

Boo Boo Stewart

Dzięki sadze "Zmierzch" Boo Boo Stewart dołączył do najpopularniejszych gwiazd ostatnich czasów. Szkoda, że tak rzadko pojawia się na wielkim ekranie.
Boo Boo wcale nie nazywa się Boo Boo. Tak naprawdę ma na imię Nils Allen Stewart Junior i urodził się 21 stycznia 1994 roku w Stanach Zjednoczonych. Od dzieciństwa interesował się tańcem i sztukami walki (jako ośmiolatek wygrał nawet turniej!). Podobnie jak Taylor Launter, trenował karate i spędzał wolne chwile na siłowni. A że był przystojny, otrzymał propozycję udziału w sesji zdjęciowej. Reklamował ciuchy.
Po raz pierwszy na filmowy planie pojawił się jako dziesięciolatek. Przez kolejnych kilka lat grywał niewielkie role w filmach telewizyjnych lub przeznaczonych dla wypożyczalni płyt DVD. Z reguły pojawiał się jedynie na ekranie. Grywał dzieci głównych bohaterów, przechodniów spacerujących po ulicy albo uczniów siedzących w klasie i słuchających nauczycielki. Na ogół nie musiał się nawet odzywać!
Pierwsze sukcesy sprawiły, że Boo Boo zaczął uczyć się w domu. Codziennie po pracy przychodził do niego nauczyciel, który pomagał mu w odrabianiu lekcji z języka angielskiego, matematyki i przyrody. Matka aktora, kobieta wietnamskiego pochodzenia, uczyła go geografii i historii.
Jego pierwszy poważniejszy występ to program dla dzieci "Blue Dolphin Kids", którego Boo Boo został gospodarzem. W tym samym czasie dołączył do T-Squad, młodzieżowej grupy hip-hopowców nagrywających piosenki dla koncernu Disneya. Udało im się wydać jedną, dość przeciętną płytę, a także zagrać kilkanaście koncertów, między innymi z Miley Cyrus i Jonas Brothers. Śpiewać umie jednak całkiem dobrze - już jako siedmiolatek występował z siostrami Maegan i Fivel w dziecięcym zespole Echoes of Angels. Pojawiali się głównie na lokalnych festynach.
Prawdziwy sukces Boo Boo odniósł, kiedy zaproponowano mu rolę w "Zaćmieniu". Postać, którą zagrał, nie jest może zbyt istotna dla fabuły, ale spodobała się widzom. Aktor zdobył wówczas swoich pierwszych fanów. Sam też ma idoli - uwielbia bowiem amerykański wrestling i chętnie chodzi na pojedynki zapaśników. Niektórych z nich poznał osobiście, a zdjęcia z tego typu spotkań umieszcza na swojej stronie na Facebooku. Chętnie bierze też udział w akcjach charytatywnych.
A co lubi? Wiadomo - indyjską kuchnię, wyścigi samochodowe, gry konsolowe i dobrą muzykę. Kiedyś uwielbiał Keke Palmer, teraz podobają mu się blondynki. I co najważniejsze - Boo Boo deklaruje, że mógłby spotykać się ze swoją fanką. Póki co jednak w nikim tak naprawdę się nie zakochał. Kumpelę, która kiedyś mu się podobała, zabrał do kina na film "Norbit". I na tym się skończyło...
Mamy nadzieję, że Boo Boo znajdzie sobie kogoś. Taki przystojniak nie może być sam!

Brak komentarzy: