niedziela, 10 marca 2013

Dylam i Cole Spourse

Dzięki serialowi "Nie ma to jak hotel" zostali gwiazdami. Teraz zrezygnowali z kariery, by zająć się nauką. Do pracy w branży filmowej wrócą za kilka lat.
Dylan i Cole Sprouse urodzili się 4 sierpnia 1992 roku we Włoszech. Ich rodzice, Amerykanie, przyjechali do tego kraju na kilka lat, by uczyć w miejscowych szkołach języka angielskiego. Początkowo nie planowali dzieci, ale w końcu zmienili zdanie. Byli zaskoczeni, kiedy dowiedzieli się, że na świat przyjdą bliźniaki. Dylan (zawdzięczający imię poecie Dylanowi Thomasowi) urodził się 15 minut wcześniej niż jego brat Cole (nazwany tak dla upamiętnienia muzyka Nata Kinga Cole'a).
Chłopcy nie mieli okazji opanować włoskiego języka. Już jako czteromiesięczne bobasy wyruszyli w podróż do Stanów Zjednoczonych. Ich rodzice zamieszkali w Los Angeles, w słynącej z olbrzymich plaż dzielnicy Long Beach. Maluchami opiekowała się głównie mama, a pomagała jej ich babcia. To ona zaproponowała, by chłopcy zaczęli zarabiać na swoje utrzymanie. Sześciomiesięczni Sprousowie wystąpili więc w reklamie pieluch (których zabrudzili na planie całą masę), a wkrótce później w serialu "Grace w opałach". Obydwoje grali tę samą postać - po prostu zmieniali się w zależności od sceny. Nikt tego nie zauważył!
Na pierwszą poważną rolę przyszedł czas, gdy bracia mieli pięć lat. Znów zagrali jedną rolę, chłopca o imieniu Julian z komedii o nazwie "Supertata". Pojawili się też w "Żonie astronauty", "Czy święty Mikołaj się rozwodzi", "To tylko gra" i "Mistrzu przebrania, a także w serialach "Przyjaciele" i "Różowych latach siedemdziesiątych". Jednocześnie uczyli się, bawili się z kumplami z podwórka i mieli jak najbardziej normalne dzieciństwo.
Wszystko zmieniło się siedem lat temu, kiedy bracia podpisali kontrakt z wytwórnią Disneya i zaczęli pracować na planie serialu "Nie ma to jak hotel". Grali główne role i mieli naprawdę dużo pracy. Przez kilka miesięcy właściwie nie schodzili z planu. Byli zaskoczeni, kiedy okazało się, jak wielką popularnością cieszy się ten komediowy cykl. Z dnia na dzień stali się gwiazdami. "Do dziś nie mogę się do tego przyzwyczaić. Ludzie widzą we mnie kogoś niezwykłego, a przecież jestem zwykłym chłopakiem", powtarzał w 2007 roku Dylan.
Od tego wielkiego sukcesu upłynęło już sześć lat. Bracia przez trzy lata występowali na planie "Nie ma to jak hotel", a potem przenieśli się na statek. Grali też w innych produkcjach familijnych oraz udźwiękawiali filmy animowane. Udzielali wywiadów, podróżowali po świecie, pozowali do zdjęć i... uczyli się. W końcu doszli do wniosku, _że nauka jest dla nich ważniejsza od kariery. "Za kilka lat będziemy już na tyle dorośli, że zabraknie dla nas miejsca w serialach młodzieżowych. Będziemy musieli poszukać sobie innej pracy", mówił Cole.
I rzeczywiście, gdy prace nad serialem skończyły się, chłopcy nie zaczęli szukać na siłę nowych ról. Poszli na studia. Wierzą, że znajdą po nich interesującą pracę, a aktorstwem będą zajmować się z doskoku. Nie oznacza to, że stracimy ich z oczu na kilka lat. Wciąż będą grać, tyle że w innych, poważniejszych produkcjach. Ciekawe jakich?

Brak komentarzy: