Dzięki
serialowi "Nie ma to jak hotel" zostali gwiazdami. Teraz zrezygnowali z
kariery, by zająć się nauką. Do pracy w branży filmowej wrócą za kilka
lat.
Dylan
i Cole Sprouse urodzili się 4 sierpnia 1992 roku we Włoszech. Ich
rodzice, Amerykanie, przyjechali do tego kraju na kilka lat, by uczyć w
miejscowych szkołach języka angielskiego. Początkowo nie planowali
dzieci, ale w końcu zmienili zdanie. Byli zaskoczeni, kiedy dowiedzieli
się, że na świat przyjdą bliźniaki. Dylan (zawdzięczający imię poecie
Dylanowi Thomasowi) urodził się 15 minut wcześniej niż jego brat Cole
(nazwany tak dla upamiętnienia muzyka Nata Kinga Cole'a).
Chłopcy nie mieli okazji opanować włoskiego języka. Już jako
czteromiesięczne bobasy wyruszyli w podróż do Stanów Zjednoczonych. Ich
rodzice zamieszkali w Los Angeles, w słynącej z olbrzymich plaż
dzielnicy Long Beach. Maluchami opiekowała się głównie mama, a pomagała
jej ich babcia. To ona zaproponowała, by chłopcy zaczęli zarabiać na
swoje utrzymanie. Sześciomiesięczni Sprousowie wystąpili więc w reklamie
pieluch (których zabrudzili na planie całą masę), a wkrótce później w
serialu "Grace w opałach". Obydwoje grali tę samą postać - po prostu
zmieniali się w zależności od sceny. Nikt tego nie zauważył!
Na pierwszą poważną rolę przyszedł czas, gdy bracia mieli pięć lat.
Znów zagrali jedną rolę, chłopca o imieniu Julian z komedii o nazwie
"Supertata". Pojawili się też w "Żonie astronauty", "Czy święty Mikołaj
się rozwodzi", "To tylko gra" i "Mistrzu przebrania, a także w serialach
"Przyjaciele" i "Różowych latach siedemdziesiątych". Jednocześnie
uczyli się, bawili się z kumplami z podwórka i mieli jak najbardziej
normalne dzieciństwo.
Wszystko zmieniło się siedem lat temu, kiedy bracia podpisali
kontrakt z wytwórnią Disneya i zaczęli pracować na planie serialu "Nie
ma to jak hotel". Grali główne role i mieli naprawdę dużo pracy. Przez
kilka miesięcy właściwie nie schodzili z planu. Byli zaskoczeni, kiedy
okazało się, jak wielką popularnością cieszy się ten komediowy cykl. Z
dnia na dzień stali się gwiazdami. "Do dziś nie mogę się do tego
przyzwyczaić. Ludzie widzą we mnie kogoś niezwykłego, a przecież jestem
zwykłym chłopakiem", powtarzał w 2007 roku Dylan.
Od tego wielkiego sukcesu upłynęło już sześć lat. Bracia przez trzy
lata występowali na planie "Nie ma to jak hotel", a potem przenieśli się
na statek. Grali też w innych produkcjach familijnych oraz
udźwiękawiali filmy animowane. Udzielali wywiadów, podróżowali po
świecie, pozowali do zdjęć i... uczyli się. W końcu doszli do wniosku,
_że nauka jest dla nich ważniejsza od kariery. "Za kilka lat będziemy
już na tyle dorośli, że zabraknie dla nas miejsca w serialach
młodzieżowych. Będziemy musieli poszukać sobie innej pracy", mówił Cole.
I rzeczywiście, gdy prace nad serialem skończyły się, chłopcy nie
zaczęli szukać na siłę nowych ról. Poszli na studia. Wierzą, że znajdą
po nich interesującą pracę, a aktorstwem będą zajmować się z doskoku.
Nie oznacza to, że stracimy ich z oczu na kilka lat. Wciąż będą grać,
tyle że w innych, poważniejszych produkcjach. Ciekawe jakich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz