niedziela, 10 marca 2013

Kate Perry

Jej piosenki znają chyba wszyscy. Wszyscy też wiedzą, że rozwiodła się z mężem. Ale jaka jest naprawdę? Skąd pochodzi i jak osiągnęła sukces? Fun Club to zbadał…
Katheryn Elizabeth Hudson przyszła na świat 25 października 1084 roku w słonecznej Kalifornii. Jej tata jeszcze w latach sześćdziesiątych występował na scenie, choć nie był nawet lokalną gwiazdą - po prostu tańczył, grał na paru instrumentach i tylko czasami śpiewał. Koniec końców został pastorem i ożenił się z Mary Perry. Katy ma jeszcze starszą siostrę Angelę i brata o imieniu David.
Dzieciństwo miała szczęśliwe. Nieźle się uczyła i miała wielu przyjaciół. Uwielbiała kąpać się w basenie i chodzić do pobliskiego zoo. Przepadała za lodami i kolorowymi sukienkami, chociaż często ubierała się jak chłopak. Po prostu w spodniach i trampkach mogła wspinać się po drzewach! Miała też jedno wielkie hobby: taniec. Na zajęcia rytmiczne chodziła do prywatnej szkoły w Santa Barbara. Kochała swing, jitterbug, a nawet dance. Problem w tym, że mama nie pozwalała jej słuchać tego typu muzyki. W domu Katy panował gospel, czyli rozrywkowa muzyka religijna.
Rodzina Perry była wierząca i co tydzień chodziła do kościoła. Gwiazda jeździła więc na chrześcijańskie obozy młodzieżowe i chodziła do niedzielnych szkółek. Od dziewiątego roku życia śpiewała w szkolnym chórze oraz uczęszczała na prywatne lekcje. To właśnie tam poznała siłę swojego głosu i uwierzyła w to, że odniesie sukces. Początkowo swoje piosenki nagrywała na taśmie, występowała też dla rodziców i ich znajomych. Z czasem nawet stu słuchaczy nie robiło na niej większego wrażenia.
Każda kolejna pochwała zmieniała Katy. Coraz więcej myślała o śpiewaniu, a coraz mniej o nauce. W końcu w wieku szesnastu lat zapisała się do Muzycznej Akademii Zachodu w Santa Barbara. Uczyła się śpiewu operowego i ciężko pracowała nad swoim głosem. Jej dokonania doceniono w Nashville - miejscowe gwiazdy muzyki country zaprosiły ją na specjalny kurs, nauczyły pisać teksty i grać na gitarze. To właśnie tam Katy Perry nagrała swoją pierwszą płytę, zatytułowaną po prostu "Katy Hudson". Nie było na niej popu, a jedynie garść chrześcijańskich piosenek.
Płyta nie odniosła sukcesu, a Katy zrozumiała, że musi zmienić nie tylko styl, ale i nazwisko (Katy Hudson brzmiało zbyt podobnie do Kate Hudson - a tak nazywała się znana aktorka hollywoodzka). W efekcie dziewczyna do Santa Barbara wróciła już jako Katy Perry. Nie wiedziała jednak, w jakim kierunku się rozwijać. W hotelu w Los Angeles, w którym kiedyś się zatrzymała, był telewizor. To właśnie wtedy piosenkarka zakochała się w muzyce rockowej. Płyta "Jagged Little Pill" Alanis Morissette oszołomiła ją. Katy wiedziała, że chce śpiewać w podobny sposób.
Przez najbliższych kilka lat uczyła się śpiewać i grać, a także komponować lekkie, przebojowe piosenki. Jedna z jej piosenek znalazła się na ścieżce dźwiękowej do filmu "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów", kilka innych pożyczyła sobie Kelly Clarkson (ostatecznie ukazały się na płycie "All I Ever Wanted"). Katy pojawiła się też w klipach zespołów Carbon Leaf ("Learn to Fly") i POD ("Goodbye for now"). Wciąż jednak to było jej mało.
Swoją pierwszą prawdziwą płytę wydała w 2008 roku. Krążek "One of the Boys" odniósł olbrzymi sukces. Już pierwsza piosenka Katy, zatytułowana "I Kissed a Girl", wywołała skandal i wzbudziła olbrzymie zainteresowanie fanów popu. "Żeby córka pastora śpiewała o całowaniu się z dziewczynami?", pytali niektórzy. Cóż z tego, jeśli płyta sprzedawała się świetnie?
Wtedy jeszcze Perry spotykała się z Traviem McCoyem z zespołu Gym Class Heroes. Jej kolejny chłopak, Matt Thiessen, też szybko ją zostawił. Dopiero aktor Russel Brand oczarował i rzucił na kolana. Szybko zostali parą, a potem - po niecałym roku znajomości - zaręczyli się i wzięli ślub. Dziś nie są już razem. "To był największy błąd mojego życia", wymknęło się kiedyś Katy. Pewnie miała rację, bo w muzyce błędów nie popełnia. Jej druga płyta, "Teenage Dream", spodobała się fanom. Perry udowodniła nią, że jest prawdziwą gwiazdą, a nie autorką jednego przeboju. A Ty ją lubisz? Daj nam znać!

Brak komentarzy: